czwartek, 21 maja 2015

Kajtek część chyba 15

Tak, udało mi się w końcu wysmarować tą stronkę.
Na początku miała być piękna i kolorowa. Po pierwszym kadrze zarzuciłam robotę na dobry miesiąc.
We wtorek dostałam wyrzutów sumienia i w dwa dni narysowałam to :D

Nie daję rady prowadzić dwóch blogów. Zresztą, co to za blog który ma po 25 wejść na post? Sorry, rzeźnia, będziesz jako archiwum, a od następnego odcinku przenoszę to na sztuki i banialuki.



piątek, 8 maja 2015

Zbieranina rodem z kibla

Spokojna zbieranina obrazków z nowego szkicownika, ha ha, szkicownika, od kiedy zeszyt z białymi kartkami nosi taką dumną nazwę? Grunt, że go posiadam i jest dość lekki, by nosić go dosłownie wszędzie. Zdaje mi się, ze więcej w ciągu tych miesięcy rysowałam, ale nie kończyłam albo się zgubiło, stąd te niedobitki. 


Nie wiem co za zmora natchnęła mnie na rysownie kibla, ale mam za niego całkiem sporo lajków :D Ogólnie zawsze chodziła za mną idea szukania sztuki w najbardziej prozaicznych rzeczach, ale nie spodziewałam się, ze zacznę od mojego szkolnego kibelka.

Dwóch panów ze szkicownika. Jeden siedzi na niewidzialnym krześle. 

Chomik w stroju muszkietera który nie opanował kursu trzymania szpady, według pomysłu kochanego Poganina, któremu po głowie lata całe stado coraz to dziwniejszych, rudych chomików. 

Niedokończona martwa natura, ale spokojnie, poradzę sobie z nią, trochę za jasna, ale przypadła mi do gustu. niestety, mam za mało lekcji religii w tygodniu żeby ją skończyć. 


Znany już państwu Alucard i jego Cudowna Giwera

Gostek w hełmie z sali do historii i ten sam gostek bez hełmu

kazali mi narysować dziewczynę, bo za dużo facetów w szkicowniku. 


Tak zwane gówniane chmury - wyglądają jak sarnie bobki!! A tyle się nad tym męczyłam....

Następnym razem postaram się o coś bardziej spektakularnego niż kibel i bobki, serio!

czwartek, 5 marca 2015

Bazgroły oczywiste

Sama często nie doceniam, jak dużo tak naprawdę rysuję. A jednocześnie, jak przerażająco mało! No dobra, ostatnimi czasy rysuję głównie po ścianach... Malujemy salę do języka francuskiego, trzy dni pracy z sympatycznymi chłopakami z plastyka i sporadycznie kimś z mojej klasy, która oczywiście do przychodzenia w ferie nie była zbyt chętna. W życiu nie widziałam, żeby ktoś w tak szybkim tempie walnął taki piękny łuk triumfalny! I to jeszcze stojąc na drabinie. Drabina nie miała jednego szczebla i strasznie się chwiała - na szczęście mam lęk wysokości tylko w jednej nodze, więc jak stoję na drugiej, to wcale się nie trzęsę.

Tak zwany Potworek. Tak naprawdę to kumpel polecił mi narysować ilustrację do swojej książki, ale z jego szkiców mało można było wyczytać, i jak skończyłam wyszło, ze to całkiem nie to, ale jest słodkie, więc przyda się do czegoś innego :D

  Takie ćwiczenie na tło. Do tej pory omijałam tą dziedzinę szerokim łukiem, koniec lenistwa!




Skutki oglądania anime. Nie sądziłam, że kiedykolwiek wezmę się za ten rodzaj sztuki, ale kiedy zobaczyłam TAK charakterystyczną postać, po prostu musiałam obejrzeć wszystkie odcinki!  Wszystkim przeciwnikom nudnych romansideł polecam anime (i mangę) ,,Hellsing" -  a tu jej główny bohater, Alucard. Wampir. Dzięki niemu cała opowieść jest tak cudownie bez morału, że zaznaczono ją jako ,,od 18 lat".

   Kredkami akwarelowymi, z którymi dopiero zaczynam, co widać :P Psychodeliczne tło bo kocham psychodelia.




Jakiś dziwny gość rysowany w szkole.



Obrazek z bloga Sztuki i Banialuki w lepszej jakości.  No, prawie.






Obrazek po renowacji, zaczęty jakiś rok temu, skończony teraz. W ramach ćwiczeń na tło i na księżyc, którego rysowanie natychmiast polubiłam :3






Autoportret. Mój pierwszy poważniejszy portret kredkami, a jak już kogoś knocić to siebie, co nie? :D

Na którejś ze stron mojej pracy na olimpiadę, dlatego pogniecione i widać w tle literki :D




I na koniec Kajtek akwarelami


Który się rozpikselował. Po co zapisałam go w gif. i jak to zrobiłam????










piątek, 6 lutego 2015

Kajtek część 14!

Tak, wreszcie mi się zachciało! Legendarna Garowa była już tak zażenowana moim brakiem postępów że  w obawie o własne zdrowie dokończyłam ten odcinek -  pal licho, że zapomniałam już dialogów i musiałam wymyślać je od początku.... Dlatego takie suche, sorki.
   Oczywiście kiedy mamy środek zimy, zalega śnieg i siłą trzymają nas w życiowym schemacie, Kajtek właśnie wyrusza w trasę koncertową w samym środku słonecznego lata. Wymyślałam jego przygody też w takie właśnie lato, jadąc samochodem na wakacje i teraz uśmiecham się do wspomnień. Już się nie mogę doczekać następnych odcinków!

  Wszystkie nazwy miejscowości są autentyczne i we wszystkich tych miejscowościach byłam, ale nie próbujcie szukać na mapie trasy podróży zespołu. Wybieram je nie pod względem położenia obok siebie i w żaden sposób logicznie nie mogli być jednego dnia na Warmii a drugiego już w Świętokrzyskim.
    PS. Chciałam to zrobić większe, ale niestety chyba się nie da. Jak jest problem z odczytaniem, to przy kolejnych odcinkach będę kombinować.






Do zoobaczenia oby niedługo....



sobota, 24 stycznia 2015

Powrót bazgrołów oczywistych

Najbardziej oczywisty to tu jest fakt, że kolejnej strony komiksu wciąż nie ma. Powinnam wytłumaczyć się brakiem czasu, ale jakoś zdążyłam stworzyć przedstawione poniżej rysunki, a Kajtka nie zdążyłam, więc po prostu mi się nie chciało. Taki przywilej niezawodowego i niezrzeszonego - może mi się nie chcieć!
    Mimo to wyrzuty sumienia gdzieś tam mnie szarpią za koszulę, więc wrzucę chociaż powody, dla których Kajtka nie rysowałam.

1. Moje największe wyzwanie ostatniego czasu - portret realistyczny! Oł je, żadne pióro nie wypowie, ile się z nim namęczyłam. Ta skromna postać to Jacek Wójcicki, śpiewak, mój idol z gimbazy. Rysowane kredkami, których zazwyczaj unikałam. Twarz jeszcze w ferie świąteczne, włosy na godzinie wychowawczej, tło dzisiaj wieczorem.



Reszta to jakieś anonimowe bazgroły, szczerze mówiąc, owoc niesamowitej nudy na lekcjach i chyba żaden nie ma ciekawszej historii, godnej opisania. 



Dobra, już cofam. Każdy ma. Ten smutny Pan został podsumowany jako ,,aktor, który wyszedł na scenę strasznie stremowany, więc dla odegnania tremy wyobraził sobie, ze cała widownia jest naga (sprawdzony sposób, pomaga!) Niestety, akurat występował przed widownią w domu starców, stąd ta mina". Obecnie robi mi na tło na fb, aż ktoś go wygoni z tej posadki.



Portret mojej kumpeli, narysowany na jej urodziny. Nazywa się ona Chaberek, stąd kolorystyka i kwiatki z boku. Bo tak na serio, to ona nie lubi kwiatów, jest agresywną i pewną siebie osóbką. Dlatego tak dobrze się dogadujemy.




Za ten jeden skromny glan rysowany na wykładach dostałam najwięcej pozytywnych opinii w życiu!


Kupiłam sepię, czyli taką brązową kredkę. I menda którą nazywam najlepszą przyjaciółką dorysowała mi na owym obrazku czarne oczka. Jeszcze nie zdążyłam jej za to zabić. 


A to jakiś tam gostek, pies z nim. Podoba mi się tylko to, że ma różowe włosy. 

Na święta dostałam kredki akwarelowe, ale przez brak kabelka nie mogę pokazać wam tego, co nimi narysowałam! Dorwę jeszcze tego kabelkowatego drania, a na razie to mnie dorwała - tak zwana nauka - więc tak zwana sztuka musi poczekać.